Brenta menti csata
Strona | Autorzy | Nota |
[1] | [2] | Ten artykuł został przetłumaczony z Wikipedii w języku angielskim. Treści pochodzące z Wikipedii w języku angielskim są oparte na licencji Creative Commons 3.0 – Uznanie Autorstwa – Na tych samych warunkach. Kopiując je lub tłumacząc, należy podać ich autorów i udostępnić na tych samych warunkach. |
NotkaBrenta menti csata (pol. Bitwa pod Brentą) toczyła się między kawalerią Królestwa Włoch pod wodzą króla Berengara I a Węgrami, wynajętymi przez króla wschodniofrankijskiego Arnulfa z Karyntii, w niezidentyfikowanym miejscu na północnym Półwyspie Apenińskim, nad rzeką Brenta, 24 września 899. Była to jedna z najwcześniejszych bitew węgierskich najazdów na Europę. Rezultatem była miażdżąca porażka Berengara I, otwierająca kolejne naloty Węgrów na Włochy. Inwazja węgierska spowodowała spalenie wielu miast, takich jak Feltre, Vercelli, Modena i klasztory, takie jak klasztor w Nonantola, i zaatakowanie nawet Wenecji, jednak bez powodzenia. W międzyczasie główny wróg Berengara, Arnulf z Karyntii, zmarł w grudniu 899 r., w wyniku czego Węgrzy, których wynajął przeciwko królowi włoskiemu, opuścili królestwo w następnym roku ze wszystkimi łupami, nie wcześniej niż zawarli pokój z Berengarem, który dał wielu zakładników i „darów”. W drodze do domu Węgrzy dokonali „desantowego szturmu”, unikalnego osiągnięcia armii wyłącznie lądowej w czasach przednowoczesnych, przekraczając Morze Adriatyckie w celu zaatakowania Wenecji. Zdaniem niektórych historyków powracająca armia odegrała także rolę w zdobyciu Panonii, w ramach węgierskiego podboju Kotliny Karpackiej, tj. przejęcia od Bawarczyków na rzecz Węgrów pod koniec 900 roku. ŹródłaWiele współczesnych źródeł wspomina o tej bitwie, jak Chronicon Regino z Prüm], Annales Fuldenses, Chronicon Sagornini Giovanni Diacono, Catalogus abbatum nonantulorum itp. Najważniejszym źródłem jest Antapodosis, seu rerum per Europam gestarum, napisane przez Liutpranda z Cremony, która daje najbardziej szczegółowy opis wydarzeń, które doprowadziły do bitwy i samej bitwy.[1] TłoPod koniec IX. wieku Imperium Karolingów Karola Wielkiego dawno przeminęło, na jego miejscu pozostały trzy królestwa (Państwo zachodniofrankijskie, Państwo wschodniofrankijskie, Królestwo Włoch (Święte Cesarstwo Rzymskie)), na czele z królami z rodu Karolingów, które kwestionowały ich zwierzchnictwo. Arnulf z Karyntii, syn wschodniowschodniofrankijskiego króla [Karlomana, który został królem Niemiec w 887 roku, chciał odtworzyć Cesarstwo Karolingów, dlatego w 894 roku w wyniku kampanii włoskiej został królem Włoch, a w 896 został nawet koronowany jako cesarz rzymski w Rzymie przez papieża.[2] W realizacji celów we Włoszech pomógł mu Berengar z Friuli, wnuk Karola Wielkiego, który po 898 roku zaczął uważać się za bardziej godnego tytułu cesarza, ponieważ uważał się za prawdziwszego Karolinga niż Arnulfa, uważając go za nieślubnego syna Karlomana. Berengar był królem Włoch od 888 roku, ale stracił swoje ziemie na rzecz Gwido III ze Spoleto, który ogłosił się królem Włoch i cesarzem. Berengar został uratowany przez interwencję Arnulfa z Karyntii w 894 roku, pokonując Gwidona ze Spoleto, który zmarł wkrótce potem.[2] Arnulf w 896 r. koronował się na króla Włoch (i cesarza), ale swojego nieślubnego syna, [Ratolda, nazwał królem-koregentem Włoch. Ratold i Berengar zgodzili się podzielić Włochy między siebie, ale wkrótce potem zaczęli walczyć o dominację. Ratold zmarł niespodziewanie, więc Berengar pozostał jako pojedynczy władca i zaczął aspirować do tytułu cesarza. Świadomy tego Arnulf, bardzo chory, nie mógł osobiście uczestniczyć w kampanii we Włoszech, ale zawarł sojusz z przywódcami Węgrów, którzy w latach 895-896 okupowali wschodnie części Kotliny Karpackiej, przekonując ich do wysłania armii do atak Berengara. Arnulf został oskarżony przez wrogów, że zawarł sojusz z Węgrami przecinając psa i wilka na pół. To był sposób na zawieranie sojuszy przez lud koczowniczy, strony przysięgały, że utrzymają sojusz i przeklinały siebie, że umrą jak zwierzęta, które przecięli na pół, jeśli złamią przysięgę..[3] Tak więc prawdopodobnie poza drogą chrześcijańską, o której kroniki nic nie piszą, Arnulf musiał zawrzeć ten sojusz także w sposób „pogański” Węgrów. To pokazuje, że Arnulf zdawał sobie sprawę z węgierskiego niebezpieczeństwa dla wschodnich prowincji jego królestwa: głównie Marchii Panonii. Tak więc ten sojusz miał dwa cele: ukarać Berengara i skierować ich energię daleko od Panonii[4], więc przynajmniej przez chwilę mógł być pewien, że go nie zaatakują. I oczywiście może miał nadzieję, że ci dwaj niebezpieczni sąsiedzi będą się wzajemnie osłabiać. PreludiumWojska węgierskie nigdy wcześniej nie trafiały do Włoch. Wywiad wojskowy był jedną z najważniejszych cech wojny koczowniczej.[5] Rozpoczęcie wojny bez znajomości siły wroga, liczby żołnierzy, woli walki itp. było niewyobrażalne w społeczeństwach koczowniczych. Dlatego pod koniec października 898 roku wysłali lekką opancerzoną, szybko poruszającą się małą jednostkę na rozpoznanie, która przekroczyła Panonię w drodze do północnych Włoch[6], a następnie dotarła do Włoch we Friuli. Przez trzy dni obozowali ze swoimi namiotami w pobliżu rzeki Brenta, wysyłając swoich zwiadowców w małych grupach, aby zbadali ziemię, jej bogactwo, liczebność i ducha walki wojsk wroga, trasy ataku i odwrotu, miejsca, które można wybrać jako pola bitew, na których można znaleźć najwięcej łupów, liczbę miast, zamków i siłę ich systemu obronnego.[7] Pewne jest, że miejsce przyszłej bitwy zostało wybrane podczas tego drobnego najazdu. Nie znamy dokładnej liczby tej jednostki zwiadowczej, ale według Marco Polo w Imperium Mongolskim jednostki rozpoznawcze składały się z 200 jeźdźców. [8] Można więc przypuszczać, że węgierska jednostka rozpoznawcza, która w 898 r. weszła do Włoch, liczyła około 100-200 konnych. Po trzech dniach małe grupy, które wysłali w każdym kierunku, wróciły, przeanalizowały uzyskane informacje, a następnie wróciły do domu.[7] Jak wspomina Liutprand z Cremony, po powrocie do domu Węgrzy wykorzystali zimę do przygotowania broni, naostrzenia grotów strzał i nauczenia młodzieży walki[8]. Następnie w 899 r. wojska węgierskie, przekraczające Panonię, skierowały się do Włoch. Historycy nie zgadzają się co do drogi, którą wybrali. Gyula Kristó twierdzi, że ominęli Panonię i udali się na zachód wzdłuż nurt rzek Sawy i Dravy, wjeżdżając do Włoch w pobliżu [Akwilea|Akwilei]] drogą nazwaną ich imieniem Strata Hungarorum, ze względu na to, że używali jej tak często w następnych dziesięcioleciach i wieki.[9] Według Istvána Bóny, armia węgierska, za zgodą Arnulfa, przekroczyła Panonię, a następnie skierowała się do Włoch starożytną drogą Via Gemina, która łączyła starożytne miasta Celeia, Ljubljana i Akwilea, która dotarła do Włoch.[6] Zdania historyków różnią się także co do okresu w roku, w którym wojska węgierskie przybyły do Włoch. Według Kristó, na podstawie relacji Liutpranda, przybyli na przełomie lutego i marca[10]. Bóna uważa, według relacji Catalogus abbatum nonantulorum, że przybyli oni w sierpniu 899 r.[6] Wjechali do Włoch, przeszli obok wielkich murów Akwilei, nie atakując ich, a następnie rozproszeni w mniejszych jednostkach, rozjechali się w wielu kierunkach, atakując okolice Treviso, Vicenzy, Werony, Bresci, Bergamo, Milano, Pavii[6], niszcząc Feltre, jeden z ich oddziałów dotarł na zachodzie nawet do Wielkiej Przełęczy Świętego Bernarda.[10] Zwykle węgierscy wojownicy koczowniczy nie atakowali zamków i dużych miast otoczonych murami, ponieważ nie byli biegli w oblężeniach i nie mieli machin oblężniczych, więc plądrowali i palili klasztory, zbierając po drodze łupy. Jak wspomina Liutprand z Cremony, słysząc o pojawieniu się Węgrów w jego królestwie, Berengar I. był bardzo zaskoczony, jak ta armia z narodu, o którym nigdy nie słyszał, pojawiła się tak nagle. Następnie wysłał posłów i listy do wszystkich zakątków swojego kraju, żądając od wszystkich wysłania do niego swoich żołnierzy, by walczył z Węgrami.[11] Po zebraniu wszystkich żołnierzy jego armia stała się trzykrotnie większa niż armia Madziarów. Według Chronicona Sagorniniego Jana Diakona, armia włoska liczyła 15.000[12], więc możemy stwierdzić, że Węgrzy liczyli 5.000. Ta liczba może być wyolbrzymiona, podobnie jak średniowieczni kronikarze często robili z liczebnością armii, ale stwierdzenie, że Włochów było trzy razy więcej niż Węgrów, nie ma powodu, aby nie zostać zaakceptowanym, ponieważ kronikarze zwykle wyolbrzymiają liczebność armie wroga i zmniejszają liczbę własnych żołnierzy, więc możemy zaakceptować fakt, że Włosi przeważali liczebnie nad Węgrami. Ze względu na swoją pozycję, Berengar zaczął zbytnio myśleć o sobie i zamiast od razu zaatakować wojska węgierskie, spędzał czas w mieście, hulając ze swoimi ludźmi.[13] Dało to czas wojskom węgierskim, rozproszonym w celu splądrowania w każdym zakątku królestwa włoskiego, na odwrót w kierunku miejsca zbiórki, jednego dokładnie nieokreślonego miejsca na brzegu rzeki Brenta, które, jak wykazano wcześniej, zostało prawdopodobnie wybrane uprzednio jako miejsce potencjalnej bitwy.[14] Widząc to, król Berengar pomyślał, że przestraszyli się liczby jego żołnierzy i zaczął ich ścigać, myśląc, że już wygrał. Jego koniom udało się nawet zaskoczyć oddział węgierski i zmusić go do pospiesznego przekroczenia rzeki Adda, powodując utonięcie wielu z nich.[15] Ale generalnie odwrót zakończył się sukcesem, ponieważ Węgrowie lekkie zbroje i broń (zwykli ludzie, którzy zwykle dokonywali rabunków, nie noszą skórzanych zbroi lub tylko je nosili, tylko przywódcy mieli pancerze lamelkowe, ich bronią były zawsze łuki kompozytowe, ręka- bronią ręczną były szable, a rzadko topory bojowe lub maczugi)[16] pozwalały ich koniom być szybsze niż ciężko opancerzona i uzbrojona włoska kawaleria typu karolińskiego.[17] Węgrzy wycofali się starą rzymską drogą Via Postumia w kierunku przyszłego pola bitwy.[6] Odwrót Węgrów służył również jako część ich wojny psychologicznej, której celem było wzbudzenie w Berengarze wiary w siebie i przekonanie, że już wygrał z nimi wojnę, usypiając tym jego czujność. Aby to wzmocnić, wysłali posłów do Berengara, który obiecał, że wyrzekną się wszystkich swoich grabieży i poprosili tylko o ich bezpieczny powrót do ojczyzny, ale zbyt pewny siebie Berengar i jego dowódcy odmówili, wierząc, że będzie to łatwe zadanie aby uczynić ich wszystkich więźniami.[18] Chociaż kronikarz Liutprand uważa, że Węgrzy byli przestraszeni, beznadziejni i po prostu chcieli uciec żywymi, to współcześni historycy zdali sobie sprawę, że to tylko sprytne odgrywanie ról, aby wprowadzić Włochów w nastrój, który złagodził ich przyszłą klęskę.[6][14] Odgrywanie ról armii węgierskiej zostało prawie ujawnione, gdy awangarda włoska dotarła do węgierskiej straży tylnej na „szerokich polach” Werony i zmusiła ją do walki, a Madziarowie zostali zmuszeni do pokonania Włochów, aby uciec, chociaż prawdopodobnie nie było jednym z planów dowódców, aby ujawnić swoją siłę przed ostateczną bitwą. Kiedy jednak nadeszły główne siły Berengara, tylna straż węgierska uciekła, kontynuując swój odwrót.[19] Ale Berengar nie potraktował tego znaku zbyt poważnie i nadal ścigał uciekających Węgrów. Po tym długim pościgu, 24 września 899 r., Węgrzy i Włosi dotarli do rzeki Brenta po „najbardziej pomysłowym planowanym marszu w historii świata”, jak wskazuje István Bóna[6]. Prawdopodobnie nazwał ten odwrót tak, ze względu na wiele wyników, jakie przyniosło:
Wojska koczownicze bardzo często stosowały taktykę udawanego odwrotu w starożytności i średniowieczu, a Węgrzy byli jej mistrzami, wykorzystując ją w wielu bitwach okresu ich najazdów na Europę (899-970).[20] Liutprand wspomina, że konie Węgrów były bardzo zmęczone, ale miały jeszcze sprawnośc, by przekroczyć rzekę, zanim nadejdą Włosi, więc Brenta oddzieliła od siebie dwie armie. Ciężko opancerzeni Włosi nie mogli tak łatwo przeprawić się przez rzekę, więc pozostali po drugiej stronie i obie armie zgromadziły swoje linie bojowe po obu stronach rzeki.[21] Następnie Węgrzy ponownie wysłali posłów na stronę włoską, tym razem z jeszcze bardziej kuszącymi propozycjami dla Włochów; w zamian za bezpieczny powrót do domu obiecali dać im wszystko: więźniów, sprzęt, broń, konie, zatrzymując po jednym dla każdego na powrót do domu. Aby pokazać, jak poważnie traktują tę propozycję, obiecali, że już nigdy nie wrócą do Włoch, a jako gwarancję wyślą do Włochów własnych synów[21]. Z tymi przesadnymi, ale wciąż niedopuszczalnymi obietnicami (wiedząc, że Berengar nie zaakceptuje ich odejścia po spowodowanych przez nich zniszczeniach i będzie chciał wziąć ich wszystkich do niewoli), Węgrom udało się całkowicie przekonać króla, że ich los zależy tylko od jego dobrej woli. Więc Włosi zareagowali ostro, grożąc im, prawdopodobnie chcąc ich całkowitej kapitulacji.[22] Węgrzy czekali na ten moment. Włosi zebrali ufortyfikowany obóz, który jednak nie był dostatecznie strzeżony, osłabili czujność i wielu z nich zaczęło jeść i pić, aby odświeżyć się po długim i wyczerpującym pościgu, czekając na kontynuację negocjacji[23], ponieważ Berengar uważał, że Madziarowie są zbyt słabi i zmęczeni, by walczyć, więc są zdani na jego łaskę. Ale po drugiej stronie rzeki Brenty prawdopodobnie znajdowała się nie tylko zmęczona, ścigana grupa armii Madziarów, ale także inne oddziały węgierskie, które na początku kampanii zostały wysłane w innych kierunkach na grabież, a tymczasem wróciły na bitwą, a także tych, którzy pozostali w swoim stałym obozie umieszczonym w tym miejscu od początku kampanii, ponieważ został wybrany rok temu w wyniku ich zwiadu. W swoich kampaniach w Europie Węgrzy w każdym kraju, w którym przebywali dłużej, wybierali miejsce na stały obóz podczas pobytu w regionie (w 926 opactwo Saint Gall[24] we Francji, opactwo św. Basolusa w 937 r.) koło Verzy[25], w tym samym roku łąki Galliano koło Kapui, gdzie stały przez 12 dni[26]), więc znając je, jest wysoce prawdopodobne, że główny obóz i punkt zborny Węgrów znajdował się na łące w pobliżu rzeki Brenta. Tak więc bez wiedzy Berengara po drugiej stronie rzeki znajdowało się mnóstwo świeżych żołnierzy ze świeżymi końmi, którzy tylko czekały na rozpoczęcie bitwy. BitwaGdy Włosi byli zupełnie nieświadomi i zrelaksowani, Węgrzy wysłali trzy oddziały, aby przeprawiły się przez rzekę w odległych miejscach i ustawiły się w różnych strategicznych punktach wokół włoskiego obozu. Gdy już zajęły swoje miejsca, główna armia węgierska przekroczyła rzekę, w miejscu oddalonym od wykrycia Włochów i bezpośrednio szarżowała na niczego niepodejrzewających Włochów poza obozem, rozpoczynając wśród nich masakrę. Większość Włochów przebywała w ufortyfikowanym obozie, jedząc i pijąc, gdy trzy oddziały węgierskie zastawiły zasadzkę, otoczyły obóz i zaczęły strzelać strzałami, tak zaskakując Włochów, że Liutprand pisze, iż wielu z nich nadal jadło w momencie, gdy węgierskie strzały lub włócznie wbijały im jedzenie w gardła. [28] Oczywiście Liutprand może przesadzać, pisząc, że Włochów zabijano z jedzeniem w gardłach, niemniej jednak wyraża tym obrazem całkowite zaskoczenie, jakie węgierski atak na Włochów spowodował. Ten jednoczesny atak na Włochów w obozie i poza nim uniemożliwił im wzajemną pomoc. Węgrzy, którzy zaatakowali obóz, zniszczyli umocnienia uniemożliwiające Włochom zabarykadowanie się w obozie, strzelali nieprzerwanie strzałami do uwięzionych w nim Włochów i prawdopodobnie czekali, aż główna armia wykończy Włochów na zewnątrz, po czym szturmem wdarli się do umocnionego obóz, bo Włosi z powodu zaskoczenia i przerażenia nie mogli zorganizować jego obrony i rozpoczęli rzeź. Włosi byli całkowicie zaskoczeni i nie mogli zorganizować oporu, ponieważ zostali złapani w ten sposób, więc jedyną opcją była ucieczka. Ale gdy niektórzy z nich dotarli do miejsca, gdzie były ich konie, zobaczyli, że zajęli go już wojownicy węgierscy, więc ci Włosi zostali przez nich zmasakrowani.[27] Prawdopodobnie jedna z trzech jednostek węgierskich wysłanych wcześniej do okrążenia włoskiego obozu miała obowiązek zająć stajnie jeszcze przed rozpoczęciem bitwy. Niektórzy Włosi próbowali trzymać się z daleka od małych miejsc walki, w których grupy ich towarzyszy próbowały stawić opór, mając nadzieję, że jeśli okażą się spokojni i przyjaźni Węgrom, zostaną oszczędzeni, ale oni też zostali zmasakrowani[28] Węgrzy, po stłumieniu wszystkich drobnych prób oporu, nie okazali Włochom litości, którzy w ciągu dni spędzonych na ich ściganiu, a potem po przybyciu do rzeki Brenta, wysyłając posłów z prośbą o porozumienie, obrażali ich tyle razy, że zabijali nawet tych, którzy chcieli się poddać.[29] Straty włoskie były ogromne. Annales Fuldenses podają liczbę Włochów zabitych jako 20.000 ludzi.[30] To oczywiście przesadzona liczba, wiedząc, że armia włoska liczyła maksymalnie 15.000 ludzi, ale pokazuje, że straty były naprawdę duże. Catalogus abbatum nonantulorum pisze o tysiącach zgonów chrześcijan[31], Chronicon Regino z Prümu pisze o niezliczonych masach ludzi zabitych strzałami[32] lub Chronicon Sagornini Jana Diakona wskazuje, że „niewielu z nich [Włosi ] wróciło do domu ”.[33] Straty węgierskie były niewielkie, ponieważ nie napotkali prawie żadnego oporu. Król Berengar zdołał uciec do Pawii, zmieniając strój na ubranie jednego ze swoich żołnierzy.[14] Ta bitwa jest żywym przykładem pomysłowości i mnogości metod i strategii, które armie koczowniczych społeczeństw stosowały, aby osiągnąć zwycięstwo, w tym wybór odpowiedniego pola bitwy, które zapewniało przewagę nad wrogiem na kilka dni lub tygodni przed bitwą, oszukując ruchy wojskowe , wojna psychologiczna, znaczenie ataków z zaskoczenia i przewaga łucznictwa w bitwie. NastępstwaPo tym zwycięstwie całe królestwo włoskie było zdane na łaskę Węgrów. Bez armii włoskiej, która mogłaby im się przeciwstawić, Węgrzy postanowili spędzić łagodną zimę we Włoszech, kontynuując atak na klasztory, zamki i miasta, próbując je podbić, tak jak robili to zanim zaczęła ich ścigać armia Berengara. 13 grudnia 899 r. zaatakowali Vercelli, gdzie biskup Vercelli i arcykanclerz Imperium Karolińskiego Liutward, próbując uciec, zabierając ze sobą jego skarby, przypadkowo natknął się na nich, więc został zabity, a jego skarby zabrano.[34] 26 stycznia 900 r. podbili Modenę, a dwa dni później opactwo Nonantola[35], gdzie spalili klasztor i kościół oraz zabili mnichów[36]. W międzyczasie 8 grudnia 899 r. cesarz Arnulf zmarł w Ratyzbonie, przez co sojusz między państwem wschodniofrankijskim a kKięstwem Węgier stracił ważność. Wysłannicy węgierscy wysłani z nowego domu Węgrów, wschodniej części Kotliny Karpackiej, w celu negocjacji nowego sojuszu, byli postrzegani jako szpiedzy przez opiekuna i doradcę nowego króla, 6-letniego Ludwika IV Dziecięcia, Hatto I, arcybiskupa Moguncji i jego doradcy, i odesłał do domu, nic nie osiągając[37]. To zapoczątkowało stan wojny między dwoma wspólnotami politycznymi, więc Księstwo Węgier potrzebowało armii węgierskiej z Włoch, ponieważ stała się ważnym czynnikiem w planowanym przez Węgrów podbojem Panonii. Musieli zaatakować bawarską prowincję od południowego zachodu w tym samym czasie, gdy inna węgierska armia zaatakowała ją od wschodu.[37] Zanim Węgrzy opuścili Włochy, wiosną 900 roku, zawarli pokój z Berengarem, który dał im w zamian za wyprowadzonych zakładników i pieniądze na pokój.[33][38] Po tej klęsce, a najpóźniej od 904 roku, Berengar zaczął regularnie płacić im daninę i aż do swojej śmierci w 924 roku, a w zamian Węgrzy pomagali mu przeciw każdemu wrogowi, którego miał[39]. Jak pisze Liuprand, Węgrzy stali się przyjaciółmi Berengara[40]. Wydaje się, że z czasem niektórzy z przywódców węgierskich stali się jego osobistymi przyjaciółmi[41]. W drodze powrotnej Węgrzy dokonali militarnego wyczynu, którego w historii nawet armia lądowa nie próbowała. Nie mając żadnych statków, łodzi ani żadnych jednostek pływających, 29 czerwca 900 roku[37] „rozpoczęli” morską kampanię przeciwko Wenecji. Jak pisze Chronicon Sagornini Jana Diakona, ze swoimi końmi i „skórzanymi statkami” zaatakować miasta najpierw od wybrzeża, a potem także samą Wenecję[33]. „Skórzany statek” odnosi się tutaj do skóry zwierzęcej (kozy, owcy, może krowy) związanej w coś w rodzaju ogromnej torby bota, wypełnionej powietrzem, przywiązanej po bokach konia, która pomogła wojownikowi i jego koniowi unosić się, z którymi Węgrzy i wojownicy innych koczowniczych społeczeństw zwykle przekraczali rzeki[34]. Najpierw zaatakowali i spalili nadmorskie miasta, takie jak Equilio, Cittanova, Fine, Capo d'Argine, a następnie przywiązali wypełnione skóry zwierzęce do swoich koni, przekroczyli wody Laguny Weneckiej i splądrowali wyspiarskie miasto Chioggia, które było część Dogado (ojczyzny Republiki Weneckiej).[33] Następnie, w dniu męczeństwa św. Piotra i Pawła (29 czerwca), na swoich „skórzanych statkach” próbowali wpłynąć do Rialto i Malamocco, ale zanim dotarli na wyspy, w miejscu zwanym Albiola doży Weneckiej Pietro Tribuno spotkał ich z wenecką flotą wojenną, zmuszając ich do odwrotu.[33]] Chociaż przegrali tę niezwykłą bitwę morską, Węgrzy osiągnęli coś, czego nigdy nie dokonała armia lądowa: zaatakowali wyspy leżące na morzu. I choć atak z 29 czerwca zakończył się niepowodzeniem, udało im się zaatakować wyspę Chioggia. Atak ten nie był pogwałceniem porozumienia z Berengarem, ponieważ Wenecja w tym czasie nie była częścią królestwa włoskiego, ale była republiką autonomiczną pod wpływem Bizancjum[42]. Historycy nie są zgodni co do drogi, jaką przebyło wojsko wróciło na ziemie węgierskie. Z jednej strony György Szabados uważa, że wojska węgierskie zawróciły z Włoch do domu bez wkraczania do Panonii, omijając ją od południa, bo jego zdaniem były wyczerpane ciągłymi walkami we Włoszech w zeszłym roku i zostały obładowane łapami, więc nie byliby w stanie wykonać tak ważnej misji[43]. Taka sama opinia miała również György Györffy w 1974 roku.[44] Z drugiej strony Gyula Kristó i István Bóna uważają, że wojska węgierskie powracające z Włoch brały udział w podboju Panonii, ale na różne sposoby. Kristó uważa, że powracająca armia węgierska miała za zadanie jedynie splądrować ziemię, osłabiając zdolność mieszkańców do wytrzymania ostatecznego ataku, a następnie przekroczyć Dunaj, zawracając do domu, a potem dwie nowe armie węgierskie, nadchodzące ze wschodu, dokonały okupacji.[45] Bóna uważa, że powracające wojska węgierskie odegrały aktywną rolę w podboju Panonii, idąc z południowego zachodu, kiedy inne armie nadciągające ze wschodu, ze wschodniej części Kotliny Karpackiej, przekroczyły Dunaj, atakując go z północy i wschodu. Uważa, że wojska węgierskie wróciły z Włoch, ponieważ otrzymały rozkaz z domu, aby pomóc w zdobyciu Panonii, dokonując tego ruchem okrężnym[37]. Linki zewnętrzne
Przypisy
|
|