[Wed Nov  3 10:47:49 1999, ArchiwumGW WIN]

[gazeta] Gazeta Dolnośląska nr 235, wydanie wrw (Wrocław) z dnia 1999/10/07, str. 6
[dział] AKTUALNOŚCI
[autor tekstu]
[nadtytuł] ZABYTKI. Czy Stara Architektura Przemysłowa Ma Szansę Przetrwać
[tytuł]

Rzeźnia Numer 1

    Mamy we Wrocławiu ulicę Rzeźniczą, Stare Jatki zajęli artyści, dlaczego niszczymy rzeźnię miejską? - zastanawia się dr Piotr Gerber, architekt i historyk architektury. - W Wenecji do XIX-wiecznej rzeźni wprowadził się uniwersytet!
    Wrocławski zespół targu bydła i rzeźni miejskiej przy dzisiejszej ul. Legnickiej powstał w latach 1893-1897. Jego autorami byli znany berliński architekt Georg Osthoff, który projektował także rzeźnie dla Berlina i Duesseldorfu, oraz Friedrich Rimpler. Stara rzeźnia przy Rzeźniczej, wzmiankowana już w 1427 roku, przestała spełniać wymagania higieniczne. Nowa rzeźnia - poza centrum miasta - miała być na miarę XX wieku.
    - Miasto wydało na nią ponad 10 mln marek! To była wielka inwestycja, więc nic dziwnego, że zatrudniano przy niej najlepszych - mówi dr Piotr Gerber.
    Na 38 hektarach postawiono budynki administracyjne, handlowe (giełda z salą restauracyjną i budynek taniej jatki), mieszkalne oraz stajnię z wozownią, hale do przechowywania zwierząt, rzeźnie i chłodnie. Obszar targu i rzeźni miejskiej został otoczony z trzech stron liniami kolejowymi.
    Budynki z przełomu wieków są bardzo efektowne, mają elewację z czerwonej cegły klinkierowej, obramienie okien i drzwi zrobiono z brązowych, glazurowanych kształtek, dachy przykryto kolorową dachówką. Budynki z lat 20. i 30. ozdobiono pięknymi kamiennymi płaskorzeźbami, przedstawiającymi robotników i urzędników przy pracy.
    - To solidne budownictwo, wytrzyma następnych sto lat. Ściany mają niemal współczesne normy izolacyjności, np. chłodnie były ocieplane podwójnymi warstwami płyt korkowych. Użyto najlepszych materiałów, ułatwiających utrzymanie czystości - opowiada dr Agnieszka Gryglewska z Politechniki Wrocławskiej. - We wnętrzach zastosowano czerwoną cegłę licową i jasny kamień. Dolna część ścian została obłożona białymi płytkami porcelanowymi. Starano się unikać ostrych krawędzi, które są trudne do czyszczenia - tłumaczy dr Gryglewska.

Co nam zostało z tych lat

    Wrocławski zakład został uznany za jeden z najnowocześniejszych w Europie. Delegacja inżynierów z Glasgow, która odwiedziła Wrocław w marcu 1909 roku, twierdziła wręcz, że jest najlepiej zaprojektowany ze wszystkich, jakie widzieli. A wizytowali takie zakłady w Kolonii, Frankfurcie, Hamburgu, Berlinie, Budapeszcie, Wiedniu, Monachium, Paryżu i Londynie.
    W czasie oblężenia Festung Breslau rzeźnia miejska została uszkodzona, a budynki administracyjno-mieszkalne przy Legnickiej zniszczone. - Ocalało jednak serce zakładu: targ bydłem i rzeźnia właściwa. Zachowały się dwie spośród pięciu wielkich hal targowych i łączące je niższe hale, które tworzą z nimi jeden kompleks. Przetrwały budynki obór i stajni oraz ubojni. Wielki zespół chłodni też ocalał - opowiada dr Gryglewska.
    - Niewiele osób miało okazję oglądać rzeźnię. W PRL mięso było artykułem strategicznym, do zakładu wchodzili tylko wybrańcy. A przecież to jeden z najciekawszych przykładów architektury przemysłowej końca XIX wieku w Polsce - przekonuje dr Gerber.
    - Wystarczy przejść brukowymi uliczkami, by poczuć atmosferę małego, ceglanego miasteczka. A potem wchodzimy do hali, której wielkość dosłownie nas przytłacza - zachwyca się dr Gryglewska.
    - Jakie piękne są elementy tzw. małej architektury: ozdobne bramy, furtki, stare latarnie. Gdyby jeszcze przywrócić pierwotny kształt zespołowi zieleni, po którym pozostały aleje dębowe... - zamyśla się Gerber.

Inni nie burzą

    Moda na adaptacje XIX-wiecznych budowli industrialnych do nowych celów jest dziś powszechna. Na całym świecie w byłych fabrykach, gazowniach, dokach portowych czy spichrzach powstają kluby, galerie, muzea.
    Przodują w tym nasi zachodni sąsiedzi oraz Francuzi, choć prekursorami byli Anglicy. Taka architektura popularna jest także w Ameryce.
    La Villette powstałe w Paryżu i Emscher Park w Zagłębiu Ruhry to świetne przykłady przetworzenia szarego w złote - czyli niepotrzebnych zakładów przemysłowych w centra rekreacyjne.
    W berlińskich małych fabryczkach Kreuzbergu od lat 70. kwitło życie artystyczne - koncertowali muzycy różnej maści, grały teatry, wieszano obrazy i stawiano machiny rzeźbiarskie.
    Galerii, muzeów i teatrów w gazowniach, przędzalniach, rzeźniach, montowniach czy też stalowniach, na byłych dworcach bądź w halach targowych nie sposób zliczyć - od Helsinek do Barcelony, od sławnej paryskiej galerii d’Orsay (niegdyś dworzec) po zaprzyjaźnione z Wrocławiem Muzeum Sztuki Reduktywnej w Huenfeld (była gazownia).
    - Bardzo ciekawa jest adaptacja zakładów Borsiga w Berlinie. Robił ją Claude Vasconi. Ponadstuletnia fabryka lokomotyw zamieniła się w centrum rekreacyjno--handlowe i multiplex z parkingiem. Prace trwały dwa lata, centrum właśnie oddano do użytku - opowiada Agnieszka Gryglewska. - Byłem ostatnio w Wiedniu i widziałem adaptację starej gazowni. Naprawdę wspaniała - zachwyca się Piotr Gerber.

Jak to się robi w Polsce

    Obiekty industrialne wykorzystuje się także i u nas - tak uczyniono z wieżą ciśnień w Koninie, lokując tam galerię, czy z gazownią w Ostrowie Wielkopolskim, gdzie osiadł Bank Handlowy. W Łodzi fabryki zamieniane są na mieszkania i kluby, z osiedla robotników Scheiblera Księży Młyn władze miasta chcą zrobić dzielnicę bohemy. Oddziałami muzealnymi są warszawska Fabryka Norblina i przędzalnie w Opatówku. Za każdym razem przemysłowa architektura jest atutem tych miejsc.
    Państwowa Filharmonia Bałtycka dwa lata temu przeniosła się do budynków po starej elektrociepłowni na motławskiej wyspie Ołowianka. Do roku 2000 za ok. 45 milionów zł ma tam powstać centrum kulturalne Gdańska - Wyspa Kultury. Dyrektora filharmonii Romana Peruckiego zainspirował podobny pomysł Szwedów. W ubiegłym roku częściowo odnowiony został już pierwszy z budynków - pięciokondygnacyjny Spichlerz Królewski (1,5 tys. mkw. powierzchni). Na piętrze działają biura filharmonii. W przyszłości na parterze powstaną restauracje. Na trzech najwyższych kondygnacjach zaplanowano pokoje gościnne dla koncertujących w Gdańsku artystów.
    - Wrocław jeszcze nie ma takiej adaptacji. Ale rzeźnia mogłaby być numerem 1 - podkreśla Piotr Gerber.

Wrocław nie chce

    Wrocławska przemysłówka od lat pociągała artystów - na plenery obierali ją wielokrotnie filmowcy, a w latach 80. to właśnie budynki industrialne - zaniedbane i niestrzeżone - były miejscem słynnych alternatywnych koncertów. Do legendy przeszły występy Kormoranów w wieżach ciśnień przy ul. Wiśniowej czy też Na Grobli. Od początku lat 90. wiele osób zamierzało adaptować budowle przemysłowe np. na cele klubowe. Nic z tego nie wyszło.

BEATA MACIEJEWSKA, AGATA SARACZYŃSKA

[Wed Nov  3 10:47:49 1999, ArchiwumGW]

Strona główna