[gazeta] Gazeta Dolnośląska nr 248,
wydanie wrw (Wrocław) z dnia 1999/10/22, str. 1
[dział] JEDYNKA
[autor tekstu]
[nadtytuł] WROCŁAW. Wyburzono Zabytek
Architektury Przemysłowej
[tytuł]
Rzeź Rzeźni
Przede mną ruiny, tuż obok robotnicy tną palnikami
stalowe konstrukcje. - Przebiegle zburzyli najcenniejszy fragment rzeźni
- mówi dr Piotr Gerber z Instytutu Historii Architektury Politechniki Wrocławskiej.
Po największej hali byłej rzeźni, a ostatnio zakładów
mięsnych Polmięs przy ul. Legnickiej pozostały już tylko gruzy. Na teren
zakładu nie da się wejść, ale wczoraj przez płot widzieliśmy ruiny po dawnej
hali. Budynki są zwalane koparkami, a metalowe elementy konstrukcji i wykończeniowe
cięte palnikami na części. Później trafiają na złom. - Wszystko ma zniknąć
- mówią robotnicy.
Studium niczyje
Decyzję o wyburzeniu rzeźni podjął pod koniec września
dyrektor Wydziału Architektury Maciej Dobrowolski. Rozbiórka miała być
poprzedzona sporządzeniem szczegółowego studium historyczno-architektonicznego,
gdyż rzeźnia leży w strefie ochrony konserwatorskiej.
Już w lipcu pracownicy Wydziału Architektury PWr - dr Piotr Gerber
i dr Agnieszka Gryglewska - wystąpili o wpisanie tego zespołu do rejestru
zabytków.
Andrzej Kubik, konserwator wojewódzki, jeszcze w
ubiegłym tygodniu mówił, że być może obejmie ochroną poszczególne jej obiekty.
Pewne było, że nie będzie chronić całości zespołu, gdyż jego zdaniem nie
zachował się on w pierwotnym kształcie i nie zamierza tworzyć skansenu
rzeźnickiego. Zadeklarował jednak, że w najbliższym czasie, jak tylko
dostanie szczegółowe studium, podejmie decyzje, które obiekty obejmie ochroną.
Wyburzenia rozpoczęły się w ubiegły czwartek. Tymczasem
jeszcze dwa dni temu Dobrowolski na seminarium na Politechnice Wrocławskiej
twierdził, że przy Legnickiej nic się nie dzieje. Co prawda mówił wtedy,
że istnieje już studium, lecz rzeźnia kojarzy mu się z drugim Oświęcimiem.
Chłopaki nie płaczą
Wczoraj konserwator wojewódzki już po tym, jak dowiedział
się od nas o postępującej rozbiórce, postanowił nie wszczynać procedury
wpisywania rzeźni miejskiej do rejestru zabytków. Decyzję oparł na Sprawozdaniu
z prac nad przygotowaniem studium historyczno--architektonicznego zespołu
Zakładów Mięsnych przy ul. Legnickiej we Wrocławiu - zaczątku wymaganego
opracowania. W załączonej do niego recenzji prof. Jerzy Rozpędowski twierdzi,
że zespół zachował się w szczątkowej formie, a elementy zabytkowe ewentualnie
mogą być wykorzystane w przyszłym projekcie.
- Nie jestem autorem żadnego studium dotyczącego
rzeźni - mówi prof. Rozpędowski. - Nigdy zresztą nie zaakceptowałem wyburzenia
zabytku. Tak kategoryczne decyzje powinny być poparte skrupulatnymi badaniami.
Do autorstwa nie przyznaje się także kolejna osoba
podpisana pod sprawozdaniem.
- Wraz z Mirosławem Babiejem przygotowaliśmy tylko kwerendę dokumentów
dotyczących rzeźni, a znajdujących się w Archiwum Budowlanym - mówi Jerzy
Ilkosz, kierownik Archiwum.
Wynika z tego, że opracowanie w znacznej mierze
przygotował czwarty jego sygnatariusz Piotr Jędrzejewski.
Wszyscy pytani, w tym także Dobrowolski, twierdzą,
że przygotowanie studium trwa najkrócej półtora miesiąca, jeśli nie dłużej.
Co dziwne, ten mało znany historyk - Jędrzejewski - dokonał tego we wręcz
niewiarygodnym tempie 3 tygodni.Budynek, jakich wiele
- Opinie o niezwykłej wartości architektury rzeźni
są tendencyjne - mówi Kubik. - Są tam oczywiście elementy warte zachowania,
natomiast modelowe rozwiązanie zespołu jako takie nie istnieje, nie ma
też światowej sławy autorów.
- Wszystko jest zgodne z prawem, nikt nie zaskarżył
mojej decyzji w ustawowym terminie - twierdzi Dobrowolski.
Również zdaniem powiatowego inspektora nadzoru budowlanego
Andrzeja Pokryszki i rozbiórka nie jest łamaniem prawa, bo jeśli mają pozwolenie,
to mogą rozbierać. - Nie byłem w rzeźni, bo w mieście jest za dużo obiektów
do kontroli - twierdzi.
Jak zapewnia Zdzisław Wiśniewski, prezes firmy Akme,
która ma nadzorować wyburzenia, wszystkie obiekty przed wyburzeniem są
mierzone, filmowane, fotografowane i opisywane. Detale architektoniczne
i elementy kamieniarskie mają zostać użyte w nowych budynkach, które powstaną
na miejscu dawnej rzeźni - jak żądali tego konserwator wojewódzki i architekt
miejski. Zostaną również wykorzystane granitowe kostki brukowe.
* Czytaj też - s. 3
Po co nam konserwator, który nie wie, co się dzieje
w mieście z zabytkami?
Po co nam architekt miejski, który każe burzyć cenne
i ciekawe budowle, bo źle mu się kojarzą?
Przez ostatnie trzy tygodnie to Gazeta informowała
konserwatora Andrzeja Kubika o tym, co się dzieje przy Legnickiej. Od nas
dowiedział się, że architekt miejski wydał decyzję o wyburzeniu rzeźni,
a wczoraj powiedzieliśmy mu, że największa hala przestała już istnieć.
I co wówczas zrobił Andrzej Kubik? Podjął decyzję, że nie wpisze rzeźni
do rejestru zabytków. Słusznie, bo już nie ma czego wpisywać.
Architekt miejski Maciej Dobrowolski może czuć się
usatysfakcjonowany, bo jego dzieci nie będą musiały oglądać miejsca, które
tacie kojarzy się z Oświęcimiem i rzezią niewinnych istot.
Szkoda tylko, że my wszyscy straciliśmy kolejny cenny zabytek architektury
przemysłowej.
Wyleciały już w powietrze młyny św. Klary i cukrownia Klecina. Jakie
zabytki czekają jeszcze w kolejce?
AGATA SARACZYŃSKA JACEK KULESZA, BM, Beata Maciejewska
[Wed Nov 3 10:45:55 1999, ArchiwumGW]
Strona główna