Wrocław, listopad 1998 r.
List otwarty

W maju 1998 roku napisałem do „Szanownych Wrocławian” list w sprawie zabudowy Placu Dominikańskiego we Wrocławiu. Po zapoznaniu się z efektem prac projektowych zmuszony jestem zabrać ponownie głos w tej kwestii.

 Podtrzymuję swoją opinię zawartą w pierwszym wystąpieniu.

Na otwartym zebraniu Towarzystwa Urbanistów Polskich dn.20.XI.1998 prezentowany projekt spotkał się z druzgocącą krytyką. Należy jednak stwierdzić, że adresatem tych wszystkich uwag i pretensji nie byli autorzy prezentowanego projektu realizujący postulaty inwestora, ani też Architekt Miasta - realizujący jedynie zatwierdzony plan.

Należy zatem postawić następujące pytania:
1. Kto może sprzedać grunt komunalny, a wraz z nim prawo decydowania o sposobie i formie zabudowy oraz użytkowania terenu?
2. Kto w trakcie prac projektowych - w trybie nieznanym z praktyki prawnej - może poszerzyć program zespołu „Galeria Domincana”?
3. Kto może forsować prezentowaną koncepcję jako „jedyną i ostateczną”?
4. Kto może dystansować się od opinii środowisk Stowarzyszenia Architektów Polskich i Towarzystwa Urbanistów Polskich?
5. Kto wreszcie może oddawać tak ważne dla miasta decyzje w ręce li tylko urzędników, nie odwołując się do opinii publicznej?

 Padają stwierdzenia o prawie właściciela terenu do swobodnego dysponowania swoją własnością. Jako autor wielu opracowań na zagospodarowanie placu Dominikańskiego mogę jedynie przestrzec tegoż właściciela przed problemami jakie będzie wywoływać funkcjonowanie tak dużego obiektu w tym miejscu.

 Do stowarzyszeń twórczych i zawodowych apeluję zaś o przeciwstawienie się praktyce władz miasta polegającej na sprzedaży gruntów komunalnych i realizacji inwestycji w oparciu o wybraną na etapie przetargu jedynie słuszną koncepcję autorstwa, jedynie słusznego zespołu projektowego. Nadmienić muszę przy okazji o całkowitej niezgodności ww. procedury z ustawą o zamówieniach publicznych i związanych z nią rozporządzeniach wykonawczych. Poza tym protekcjonistyczna praktyka zabudowywania szczególnie ważnych otwartych przestrzeni publicznych jest działaniem nieodpowiedzialnym. Doprowadziło już do degradacji przestrzennej i funkcjonalnej miasta Wrocławia. Z podobną praktyką mamy do czynienia w związku z Rynkiem na Gądowie - tam blisko 8 ha gruntów komunalnych ma być przedmiotem parcelacji w wykonaniu urzędników Wydzialu Inicjatyw Gospodarczych; intensywnie poszukiwani są inwestorzy. To w średniowieczu miasta były lokowane przez władcę! W XX wieku o zabudowie szczególnie ważnych dla społeczności lokalnej obszarów decydują mieszkańcy i użytkownicy wsparci opiniami fachowców bądź czasami nawet wizjonerów. Nie bójmy się, że we Wrocławiu zrealizuje coś Frank O.Gehry bądź Arata Isozaki jak to miało miejsce niedaleko od nas - bo w Pradze Czeskiej bądź Krakowie.

 Dotychczasowe działania decydentów doprowadziły do atmosfery, w której architekt nie ma zagwarantowanych warunków do właściwego wykonywania swej twórczej pracy, co w konsekwencji doprowadziło do całkowitego zaniku realizacji noszących znamiona wybitnych dzieł, jak również zablokowało rozwój krytyki architektonicznej.
 
  

 z poważaniem
        architekt prof.Ryszard Natusiewicz
        Wydział Architektury
        Politechniki Wrocławskiej
Sygantariusz listu:
Marek Natusiewicz - architekt

do wiadomości:
1. Sieć INTERNET: http://mail.arch.pwr.wroc.pl/~rnat
2. Zarząd Oddziału Wrocławskiego SARP
3. Zarząd Oddziału Wrocławskiego TUP
4. Urząd Konserwatora Miejskiego we Wrocławiu
5. Urząd Konserwatora Wojewódzkiego we Wrocławiu
6. Wrocławskie Towarzystwo Naukowe
7. Redakcja dziennika wrocławskiego „Słowo Polskie”
8. Redakcja dziennika wrocławskiego „Gazeta Wrocławska”

Strona główna