Janina Natusiewicz-Mirer

Zginęła w locie do Smoleńska 2010 roku…

Tak Ich pamiętamy

  • 17 kwietnia 2010 06:23

W katastrofie pod Smoleńskiem zginęli nie tylko politycy z pierwszych stron gazet. Także osoby, które były związane z naszym miastem (Jaworem).
Mało kto wie, że Janina Natusiewicz-Mirer związana jest z naszym miastem. W gazetach piszą, że to działaczka opozycji demokratycznej z Krakowa, i że na uroczystości katyńskie zabrała ja Anna Walentynowicz, która schorowana potrzebowała pomocy w poruszaniu się. Janina Natusiewicz-Mirer służyła jej w tym nie pierwszy raz.

– Przy każdej uroczystości Anna Walentynowicz prosiła o dwa miejsca: dla siebie i dla pani Janiny. To była ciepła, bardzo sympatyczna osoba. O wszystkich tak się mówi, ale pani Janina była naprawdę zawsze uśmiechnięta i wyjątkowo życzliwa – wspomina pracownik Kancelarii Prezydenta.

Panią Janinę i jej przyjaciółkę Annę Walentynowicz poznałem przed laty w dość niecodziennych okolicznościach. Skręcając trabantem z ul. Mickiewicza w ulice Struga (dawna Śliwkowa) zaraz za
zakrętem przy posesji z numerem 1 ujrzałem… Annę Walentynowicz, jak plewiła rabaty. Własnym oczom
nie wierzyłem, dwukrotnie zawracałem, by w końcu stanąć przy domu i wprost zapytać. – Tak – nazywam się Anna Walentynowicz, jestem u przyjaciółki i kilka dni tu w Jaworze zostanę – usłyszałem w odpowiedzi. Po chwili rozmowy umówiliśmy się na spotkanie w domu Natusiewiczów w godzinach popołudniowych. Była już na nim Janina Natusiewicz.

Na tym spotkaniu zaproponowałem pani Annie spotkanie z Jaworzanami w klubie „Piwnica Ratuszowa”. Przybyła na nie w towarzystwie widocznym na fotografii. Spotkanie trwało blisko dwie
godziny. Tradycyjnie po nim zaproponowałem, aby pani Anna złożyła swój autograf na ścianie. – Wybaczy pan, ale muszę odmówić. Nie zrobię tego, to więzienny zwyczaj – odparła.

Nie nalegałem. Anna Walentynowicz to jedyna osoba, która mi tego odmówiła.

Później było jeszcze kilka spotkań i wiele telefonicznych rozmów. O czym rozmawialiśmy? O strajku w Stoczni, o jej w nim udziale, o udziale innych. Ale to temat na inne czasy.

Józef Noworól

za: http://ngj.dja.pl

Dodaj komentarz